poniedziałek, 30 września 2013

Skalnik, Rudawy Janowickie

Rudawy Janowickie to piękne góry, niezbyt wymagające, w sam raz na rodzinne niedzielne wycieczki. Niestety, słabe oznakowanie tras i konieczność ciągłego szukania, zawracania, dopytywania i analizowania mapy może obrzydzić nawet najpiękniejszy krajobraz.

 
   Trójka postanowiła ostatnio, a właściwie dwójka postanowiła w imieniu Trójki, zdobywać Koronę Gór Polski. I żeby zacząć łatwo i przyjemnie, wybraliśmy sobie jeden z niższych szczytów - Skalnik w Rudawach Janowickich. Samochód zostawiliśmy w Czarnowie i od razu weszliśmy na szlak, choć nie było żadnych drogowskazów. Już po 5 minutach mieliśmy problem ze znalezieniem oznakowań. Po godzinie chodzenia na czuja, okazało się, że jesteśmy... dokładnie po przeciwnej stronie góry niż powinniśmy. Zamiast w stronę Skalnika, poszliśmy do Rędzin. Trudno odmówić nam części winy, bo powinniśmy wiedzieć, że na Skalnik z Czarnowa idą dwa szlaki, a nie jeden, ale jak tu analizować szlaki, jeśli wcale ich nie widać i jak odnieść swoje położenie do mapy, jeśli brak jest oznakowań?


   Póki co niezrażeni i pomni na swoje niedopatrzenie, powędrowaliśmy do punktu wyjścia. Niestety, mimo że już pewni kierunku, nie byliśmy w stanie znaleźć wejścia na szlak. Od miejscowych dowiedzieliśmy się, że szlak, owszem jest "gdzieś tam", ale jest tak źle oznakowany i utrzymany, że polecają iść drogą - asfaltową i okrężną (żółty szlak rowerowy z Grzędzin), a na szlak wejść dopiero przy ostatnim podejściu na szczyt (niebieski i zielony szlak w stronę Skalnika). 
  Cóż było robić, poszliśmy. Asfalt się dłużył, a kiedy weszliśmy wreszcie na ścieżkę, oznakowaniom nie było końca - paseczki mieniły się w oczach. Chyba zlazły się tam znakowane drzewa z całych Rudaw. Oczywiście, kiedy szlak skrzyżował się ze ścieżką, właściwy kierunek wybraliśmy tylko dzięki temu, że ktoś z kamieni ułożył napis "Skalnik" i strzałkę. Dobrze, że nie był to złośliwy życzliwy :). 
   Nieprzygotowani na tak długą wędrówkę, na szczycie umieraliśmy już z głodu. Skalnik nie ma swojego schroniska, więc można tylko karmić oczy panoramą z punktu widokowego. Przypuszczam, że widok jest piękny, choć na pusty żołądek go nie polecamy. 

jeeeejjjj!

   Szczęśliwie, w dół wybraliśmy już dobrze oznakowaną trasę - niebieski szlak w stronę Przełęczy Rudawskiej, a później żółty do Grzędzin. Pod koniec już tylko nieliczni byli w dobrej formie.


   I tak, wycieczkę skończyliśmy z mieszanymi uczuciami - zadowoleni, że zdobyliśmy pierwszy szczyt do Korony, ale równocześnie głodni jak wilki i wykończeni. A przy tym, wszystko zajęło nam dwa razy więcej czasu, niż planowaliśmy. PTTK - wstyd!