sobota, 5 października 2013

Park Miniatur Zabytków Dolnego Śląska w Kowarach

Jeśli ktoś lubi zamki i kościoły, zwiedzanie Dolnego Śląska powinien zacząć w Kowarach. Bo choć nie ma tam żadnych ważnych zabytków, w Kowarach, paradoksalnie, można zobaczyć wszystkie najbardziej interesujące budowle regionu... w skali 1:25.


   Ten wpis dotyczy wycieczki archiwalnej, jeszcze z czasów, kiedy Trójka była dwójką, a właściwie dwójką i pół :). Ale postanowiliśmy o niej wspomnieć, bo pewnie prędko tam nie wrócimy. Nie dlatego, że nie warto do Kowar pojechać, po prostu nie jest to miejsce do którego trzeba wracać. Park Miniatur służy do tego, żeby pojechać, zainspirować się i zacząć zwiedzać!

jeleniogórski Rynek
   Po nietypowych atrakcjach w tak bardzo turystycznych regionach jak okolice Karkonoszy, spodziewamy się zwykle kiczu, bylejakości i nastawienia na przemielenie jak największej liczby turystów jak najmniejszym kosztem. Na szczęście, etykieta ta nie pasuje do Parku Miniatur, więcej - miejsce to jest wręcz zaprzeczeniem turystycznej sieczki. Jest to realizacja autorskiej wizji jednego z lokalnych przedsiębiorców, który za swoją misję przyjął promowanie najważniejszych zabytków Dolnego Śląska, a także stworzenie miejsca, które będzie centrum informacji o regionie. I trzeba przyznać, że wypadło świetnie.
   Sposób odtworzenia zabytków jest naprawdę zachwycający. Wszystkie budowle są wykonane porządnie, z niebylejakich materiałów i z niebywałą dbałością o szczegóły. O świetności detali niech świadczy to, że wrocławski Ratusz ma nawet gołębie na gzymsach :) Miniatury są osadzone w bardzo zadbanym otoczeniu, stylizowanym na naturalne, odpowiednie dla każdego zabytku. Całość ma formę ogrodu - w sam raz na niedzielny spacer.

Zamek Czocha
detale wrocławskiego Ratusza

   Bardzo praktycznie rozwiązano kwestię zwiedzania z przewodnikiem, które jest wliczone w cenę biletu. Wchodząc do Parku, aby uniknąć czekania, możemy dołączyć do dowolnej grupy. Przy jednym z zabytków przewodnik się zmienia, dzięki czemu możemy zobaczyć te miniatury, które poprzednio nas ominęły i ciągłość jest zachowana. Niestety, jak to zwykle bywa, nie wszyscy przewodnicy są tak samo dobrzy.
   Po spacerze warto odpocząć w całkiem przyjemnej kawiarni na terenie Parku, a później, nie zwlekając, ruszać na zwiedzanie :)

Książ


informacje praktyczne

strona internetowa www.park-miniatur.com/pl

parking

wielki i bezpłatny

bilety, niestety nie najtańsze

osoby dorosłe 17 zł
seniorzy, studenci i niepełnosprawni 15 zł
młodzież od lat 14 do 18 14 zł
dzieci do lat 14 13 zł

toalety

czyste i porządne
   

poniedziałek, 30 września 2013

Skalnik, Rudawy Janowickie

Rudawy Janowickie to piękne góry, niezbyt wymagające, w sam raz na rodzinne niedzielne wycieczki. Niestety, słabe oznakowanie tras i konieczność ciągłego szukania, zawracania, dopytywania i analizowania mapy może obrzydzić nawet najpiękniejszy krajobraz.

 
   Trójka postanowiła ostatnio, a właściwie dwójka postanowiła w imieniu Trójki, zdobywać Koronę Gór Polski. I żeby zacząć łatwo i przyjemnie, wybraliśmy sobie jeden z niższych szczytów - Skalnik w Rudawach Janowickich. Samochód zostawiliśmy w Czarnowie i od razu weszliśmy na szlak, choć nie było żadnych drogowskazów. Już po 5 minutach mieliśmy problem ze znalezieniem oznakowań. Po godzinie chodzenia na czuja, okazało się, że jesteśmy... dokładnie po przeciwnej stronie góry niż powinniśmy. Zamiast w stronę Skalnika, poszliśmy do Rędzin. Trudno odmówić nam części winy, bo powinniśmy wiedzieć, że na Skalnik z Czarnowa idą dwa szlaki, a nie jeden, ale jak tu analizować szlaki, jeśli wcale ich nie widać i jak odnieść swoje położenie do mapy, jeśli brak jest oznakowań?


   Póki co niezrażeni i pomni na swoje niedopatrzenie, powędrowaliśmy do punktu wyjścia. Niestety, mimo że już pewni kierunku, nie byliśmy w stanie znaleźć wejścia na szlak. Od miejscowych dowiedzieliśmy się, że szlak, owszem jest "gdzieś tam", ale jest tak źle oznakowany i utrzymany, że polecają iść drogą - asfaltową i okrężną (żółty szlak rowerowy z Grzędzin), a na szlak wejść dopiero przy ostatnim podejściu na szczyt (niebieski i zielony szlak w stronę Skalnika). 
  Cóż było robić, poszliśmy. Asfalt się dłużył, a kiedy weszliśmy wreszcie na ścieżkę, oznakowaniom nie było końca - paseczki mieniły się w oczach. Chyba zlazły się tam znakowane drzewa z całych Rudaw. Oczywiście, kiedy szlak skrzyżował się ze ścieżką, właściwy kierunek wybraliśmy tylko dzięki temu, że ktoś z kamieni ułożył napis "Skalnik" i strzałkę. Dobrze, że nie był to złośliwy życzliwy :). 
   Nieprzygotowani na tak długą wędrówkę, na szczycie umieraliśmy już z głodu. Skalnik nie ma swojego schroniska, więc można tylko karmić oczy panoramą z punktu widokowego. Przypuszczam, że widok jest piękny, choć na pusty żołądek go nie polecamy. 

jeeeejjjj!

   Szczęśliwie, w dół wybraliśmy już dobrze oznakowaną trasę - niebieski szlak w stronę Przełęczy Rudawskiej, a później żółty do Grzędzin. Pod koniec już tylko nieliczni byli w dobrej formie.


   I tak, wycieczkę skończyliśmy z mieszanymi uczuciami - zadowoleni, że zdobyliśmy pierwszy szczyt do Korony, ale równocześnie głodni jak wilki i wykończeni. A przy tym, wszystko zajęło nam dwa razy więcej czasu, niż planowaliśmy. PTTK - wstyd!

środa, 26 czerwca 2013

Kościoły Pokoju w Świdnicy i Jaworze

Na tą wycieczkę jechaliśmy z przekonaniem, że w Kościołach Pokoju interesująca jest tylko historia. Na szczęście nie mieliśmy racji.

 

Niemniej jednak od historii zaczniemy...


A historia ta dzieje się w XVII-wiecznej Europie, w której to państwa protestanckie spiskują przeciwko dynastii Habsburgów i vice versa. W rezultacie wybucha Wojna trzydziestoletnia, w wyniku której pozycja Habsburgów słabnie i która kończy się w 1648 r. zawarciem traktatu westfalskiego. Na mocy tego traktatu Ferdynand, z Bożej łaski uświęcony i wybrany cesarz rzymski, po wieki August, król Niemiec, Węgier, Czech, Dalmacji, Chorwacji, Slawonii, etc. etc. arcyksiążę Austrii, książę Burgundii, Brabancji, Styrii, Karyntii, Karnioli, margrabia Moraw, książę Luksemburga, Górnego i Dolnego Śląska, Wirtembergii, Teck etc. książę Szwabii, hrabia Habsburga, Tyrolu, Ferreti, Kyburga, Gorycji etc. landgraf Alzacji, margrabia Świętego Cesarstwa Rzymskiego, Burgau, Górnych i Dolnych Łużyc etc. pan Marchii Wendyjskiej, Salin, Port Naon etc. etc. etc. przyznaje śląskim luteranom prawo do wybudowania na podległych mu terenach trzech świątyń. Jednak, mimo że miał być to gest pokoju i tolerancji, Ferdynand Habsburg sprytnie obwarowuje swoją zgodę szeregiem warunków:
- kościoły musiały znajdować się poza murami miasta w odległości strzału armatniego,
- nie mogły mieć dzwonnic ani szkoły parafialnej,
- nie mogły mieć bryły przypominającej kościół,
- musiały być zbudowane z materiałów nietrwałych (drewna, słomy, piasku, gliny),
- okres ich budowy nie mógł przekroczyć 1 roku.
Mimo tych utrudnień Kościoły Pokoju powstały w Świdnicy, Głogowie i Jaworze. Kościół głogowski runął wkrótce po wybudowaniu, i mimo że został odbudowany ostatecznie spłonął w XVIII w. w czasie wielkiego pożaru miasta. Dwa pozostałe Kościoły Pokoju zachowały się do dziś i oba są wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.

Kościół Pokoju w Jaworze

obecnie


Ze względu na niepozorny wygląd zewnętrzny Kościołów Pokoju nie wiadomo, czego właściwie spodziewać się w środku. A tymczasem barokowe wnętrza zaskakują umiarkowanym przepychem i kameralnym klimatem. Oba kościoły są piękne, ale większe wrażenie robi ten świdnicki. Wzdłuż jego ścian biegną cztery piętra empor pokryte wersetami z Biblii i ilustrującymi je malowidłami. Empory stanowią wspaniałe tło dla kilku wyróżniających się elementów: XVIII-wiecznej barokowej ambony, XVII-wiecznych organów, malowanych stropów. Ołtarza w świdnickim kościele nie było dane nam zobaczyć gdyż akurat był osłonięty z powodu remontu. Dobre wrażenie we wnętrzach psuje nieco bałagan dający się zauważyć po kątach i na tyłach obu kościołów, gdzie składowane są przeróżne rzeczy niewiadomego przeznaczenia.

Podczas zwiedzania Kościołów emitowane jest nagranie mające zastąpić przewodnika, dzięki któremu można się zapoznać z ich historią i architekturą. Nie jest to rozwiązanie idealne, ale ekonomiczne.

wnętrze Kościoła w Świdnicy


Oba Kościoły Pokoju znajdują się w bardzo przyjemnym, zielonym i zadbanym otoczeniu - jaworski w parku, natomiast świdnicki w czymś na kształt ogrodu, którego część zajmuje cmentarz z zabytkowymi nagrobkami.



informacje praktyczne dotyczące Kościoła w Świdnicy


lokalizacja: Świdnica, pl. Pokoju 6; zgodnie z warunkami traktatu westfalskiego leży poza murami miasta, ale bez problemu można dotrzeć z Rynku na piechotę

nabożeństwa: Kościół należy do świdnickiej parafii ewangelicko-augsburskiej, nabożeństwa odbywają się w każdą niedzielę i święta o godzinie 10.00 oraz w święta przypadające w tygodniu o godzinie 17.30

zwiedzanie:

kwiecień - październik

od poniedziałku do soboty w godzinach 9.00-18.00; w niedzielę i święta w godzinach 11.30-18.00

listopad - marzec

zwiedzanie możliwe tylko po wcześniejszym umówieniu się telefonicznym: + 48/74 852 28 14 lub 603 331 578

cennik:

bilet normalny 10 zł
bilet ulgowy 5 zł

 

informacje praktyczne dotyczące Kościoła w Jaworze


lokalizacja: Jawor, Park Pokoju 1; dojazd bardzo dobrze oznakowany

nabożeństwa: Kościół należy do parafii ewangelicko-augsburskiej w Jaworze, nabożeństwa odbywają się w każdą niedzielę o godzinie 11.00

zwiedzanie:

kwiecień - październik

od poniedziałku do soboty w godzinach 9.00-17.00; w niedzielę w godzinach 12.00-17.00

listopad - marzec

zwiedzanie możliwe tylko po wcześniejszym umówieniu się telefonicznym: 76/ 870-51-45 lub 76/ 870-32-73

cennik:

bilet normalny 10 zł
bilet ulgowy 5 zł

niestety za fotografowanie trzeba dopłacić kolejne 5 zł